„Beth Hart brzmi jak reinkarnacja Janis Joplin” - ogłosił „Slant Magazine”. To faktycznie jedna z najbardziej charyzmatycznych i charakterystycznych amerykańskich wokalistek. Beth Hart łączy rocka, blues i gospel. Jej muzyka to bezkompromisowa kwintesencja amerykańskiego grania. Do współpracy zapraszały ją największe gwiazdy ze Slashem z Guns N' Roses, Joe Bonamassą i Lesem Paulem na czele. Wcieliła się w rolę Janis Joplin w nowojorskim musicalu „Love, Janis”.

Beth Hart to muzyczne spotkanie siły bluesa, żaru rocka i mądrości jazzu. Artystka, w której głosie słychać chropowate westchnienia ulic Los Angeles i namiętność nowoorleańskich klubów, a przy tym ikona kobiecej siły. Zwłaszcza tej nieoczywistej, pociągającej, surowej.

Beth ma spojrzenie, które przeszywa jak ostrze i głos, który zniewala. Gdy śpiewa, czujesz Amerykę — tę prawdziwą, kurzącą się przy kultowej Route 66, spaloną słońcem Kalifornii i drgającą w świetle kasyn Vegas. Na swoim fortepianie Beth Hart nie tylko gra, lecz również wydobywa z siebie całe spektrum emocji, z natchnieniem duszy, która by dotrzeć do nieba najpierw przeszła przez próbę ognia.

Kiedy Beth zabierze Cię ze sobą w muzyczną podróż, będzie to największy akt odwagi — wejście w sam środek prawdziwych emocji.

Doceniona przez Roba Cavallo, który wspierał Green Day i My Chemical Romance , Beth wchodzi na scenę jak kobieta, która zna swoją wartość. Nieśmiałość? Zostaje w garderobie. Na scenie jest już tylko energia, prawda i nieposkromiona charyzma.

Zmysłowa jak Billie Holiday, dzika jak Janis Joplin, pewna siebie jak Aretha Franklin ,a jednak w pełni jest tylko sobą.

Beth Hart nie kopiuje, nie rekonstruuje, nie idzie utartymi ścieżkami. Tworzy własne muzyczne uniwersum, gdzie blues spotyka jazzowe frazowanie i rockową bezczelność. Jej głos jest jak ostra stal owinięta aksamitem. Krzyk, który potrafi przejść w szept i szept, który potrafi wzruszyć każde serce.

To artystka, która współpracowała z takimi gigantami jak Joe Bonamassa, Slash czy Jeff Beck.

Za każdym razem, gdy pojawia się na scenie, serwuje dźwiękowy koktajl: autentyczny, nieprzewidywalny i ponadczasowy. I kiedy już myślisz, że teraz zabrzmi spokojna ballada, nagle wkracza szaleństwo — kontrolowane, piękne i do bólu szczere.

Beth Hart nie jest tylko wokalistką. Jest zjawiskiem! I jakbyśmy nie próbowali jej opisywać to ta naprawdę wielka artystka wymyka się wszelkim definicjom.